Łączna liczba wyświetleń

środa, 18 maja 2011

Rozdział 3 " Wróżba."

W domu czekała już na mnie mama. Zazwyczaj o tej porze była u siebie w pokoju i zajmowała się swoimi sprawami. Zapewne chciała opowiedzieć mi jak jej poszło na rozmowie o pracę. Pomyślałam, ale myliłam się. Mamuśka miała zamiar porozmawiać ze mną na całkiem inny temat..                
- Rose, możesz mi powiedzeć kim był ten chłopak, który stał przed domem ?- mówiła z założonymi rękami na piersi i z uśmieszkiem na twarzy. Boże za jakie grzechy. Zlitowałam się nad sobą w myśli.
- przyjaciel - oznajmiłam obojętnie po czym wzięłam się za zdejmowanie butów.
- Mnie to wygląda na coś poważniejszego - sięgnęła do szafki wyciągając dwie szklanki i nalała do nich soku po czym podała mi jedną z nich. Usiadłyśmy obie przy stole.
- Mamo... to tylko przyjaciel, nikt więcej.
- Widać bliski przyjaciel skoro odprowadził Cię pod sam dom.
- Było ciemno i niebezpiecznie, nie chciał żeby mi się coś stało.
- Mhm.- wstała, włożyła naczynia do zmywarki i spowrotem usiadła na miejscu.
- Okej. Koniec tematu. Jak tam rozmowa kwalifikacyjna ?
- Wspaniale ! Dostałam pracę w nieruchomościach.
- to rzeczywiście wspaniale - cieszyłam się jej szczęściem, była szczęśliwa i tylko to się liczyło.
- Córciu, niestety to oznacza, że często mnie nie będzie w domu co prowadzi do tego, że nie będę miała zbyt wiele czasu żeby Ci go poświęcać. Kochanie bardzo zależy mi na tej pracy, ale jeszcze bardziej zależy mi na tobie, dlatego jeżeli nie pasuje Ci taki stan rzeczy to zrezygnuję z tej pracy dla Ciebie.
- Mamo, jestem dużą dziewczynką i nie chcę żebyś rezygnowała z tej pracy. Naprawdę.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.

Następnych kilka tygodni minęło tak jak każdy poprzedni dzień, to znaczy: szkoła, dom, znajomi i tak w kółko. Justin, Ja, Rebecca i reszta jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, bardzo się ze sobą zżyliśmy. Od pewnego czasu ja i Justin podejrzewamy, że Rebecca i Rayan są razem, ale jak narazie nam tego nie zdradzili, więc może to ukrywają? Może się jednak mylimy? Możliwe. Każdą wolną chwile spędzamy razem ( nie wliczając czasu w szkole ), zdarza się tak, że Justina często z nami nie ma. On ma sporo wywiadów, koncertów i spotkań z fanami, ale zawsze stara się nam to wynagrodzić. W tej chwili siedzę w domu i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Rebecca jest chora.Mama była w pracy. Rayan wyjechał z rodzicami na jeden dzień. Chaz i Christian nie mam pojęcia gdzie się podziali a Justin ma jakiś wywiad na obżeżach miasta ( wszyscy mieszkamy w Atlancie ) więc mi pozostało siedzenie tu i nierobienie niczego - co mi nie odpowiadało bo nie lubię siedzieć bezczynnie. Nawet nie wiem kiedy przysnęłam. Poczułam wodnistą ciecz na swoim policzku, otworzyłam oczy i ujżałam mojego kochanego futrzaka Cookie. [czyt. Kuki]
- Co mała, może spacerek po parku ?
 Na to Cookie zaczęła skakać, szczekać, obracać się i jeszcze jakieś tam wygibajtusy.

Pogoda była niesamowita. Lubiłam takie dni. Usiadłam na ławce, odpięłam smycz Cookie a ta jak oparzona skoczyła w pogoń za latającym ptakiem. Przyglądałam się jej. Bawiła się tak beztrosko a zarazem śmiesznie. Zazdrościłam jej, mogła się wyganiać i nikt nie zwracał uwagi na jej dziwaczne zachowanie. Z moich rozmyślań obudził mnie dźwięk dzwonka w telefonie, spojrzałam na wyświetlacz, dzwonił Justin. Szybko odebrałam.
- Cześć Rose.
- Hej.
- Słuchaj, właśnie skończyłem wywiad, może mały wypad yy wszyscy razem ?
- Nie mam mowy.
- Dlaczego ? - zapytał jakby ze smutkiem w głosie.
- Mam na myśli, że nie wszyscy razem. Rebecca jest chora, Rayan z rodzicami a reszta nie  wiem gdzie się podziała.
- W takim razie, wybierzemy się gdzieś we we dwoje? - zająkał się,
- Pasuje. Przyjdź do parku, jestem z Cookie, potem obmyślimy resztę planu. Okej ?
- Jasne to do zobaczenia.
- Pa.

Minęło jakieś 20 minut po czym zjawił się Biebs. Gdy tylko pojawił się na horyzoncie Cookie wkroczyła w akcję. Lubiła Justina i na odwrót. Ten podniósł ją i przytulił mocno głaszcząc przy tym ją za uszkiem.- Witaj mała - jej odpowiedzią było polizanie Biebsa w policzek. Oo jak to słodko wyglądało. Bieber jest taki czuły i to w nim lubiłam a nawet więcej. Był kimś ważnym dla mnie jak reszta moich przyjaciół, ale do niego czułam chyba coś więcej ale sama nie wiedziałam co. Może to miłość? Może co innego ? nie mam pojęcia, już sama się gubię.
 Justin usiadł obok mnie i posłał mi jeden z tych jego firmowych uśmiechów. :)
- Masz refleks zawodowca. - powiedziałam
- Przecież wiesz , że nie mogłem pozwolić abyś sama tu długo siedziała - miło.
- To gdzie się wybierzemy ?
- może Lunapark? Jest niedaleko stąd.
- no to kierunek Lunapark.
    Zawołałam Cookie chcąc zapiąć jej smycz. Ale spryciara z niej. Nie mi dała się zapiąć, ale Justinowi.                                 Ten z chęcią ją prowadził. Jak się okazało droga nie była długa a w Lunaparku było niesamowicie, ostatni raz byłam na czymś taki gdy miałam z 8 lat.
Wraz z Justinem byliśmy na prawie wszystkich atrakcjach jakie się tu znajdywały.
Od kolejek górskich, domy strachów aż po stoiska z różnymi konkursami. Justin wygrał nawet dla mnie wielkiego brązowego misia.
- Dla niesamowitej dziewczyny.
- Dziękuję to miłe - przytuliłam go ( oczywiście był to przyjacielski uścisk^^)
- To co nam zostało?
- Hmm. mamy do wyboru gościa z tanimi sztuczkami lub wróżka przepowiadająca przyszłość.
- Stawiam na wróżkę a Ty ?
- Zdecydowanie. - i tak ruszyliśmy do niewielkiego namiotu. W środku wszystko było czerwone : ściany, podłogi, meble. Usiedliśmy przy stole i czekaliśmy na wróżkę. Po chwili weszła kobieta w podeszłym wieku chyba cyganka.
- Witajcie drogie dzieci- uśmiechnęła się w naszą stronę.
- Dzień dobry. Chcielibyśmy aby nam pani powróżyła z dłoni- kobieta kiwnęła głową i dotknęła mojej dłoni.

- Za to ty młodzieńcze będziesz szczęśliwy w samotności, choć nie jestem tego taka pewna bo ciężko mi to wyczytać. Czuję, że kryjesz wielką tajemnicę. - Chłopak spoglądał na kobietę przestraszony, wyglądał jakby miał się rozpłakać na maksa. Czego się bał? Przepowiedni tej kobiety? Czy on jej wierzył?
 Po tzw. rytuale wyszliśmy z namiotu. Szliśmy w ciszy, więc  postanowiłam ją przerwać.
- Czy Ty wierzysz tej kobiecie?
- Sam nie wiem w co mam wierzyć. Możliwe że mówi prawdę. - podrapał się po karku lekko speszony.
- Dlaczego tak dziwnie się zachowywałeś, gdy mówiła o twojej przyszłości?
- milczał - nie wiem.- przyspieszył kroku. okej skończmy te grobowe skrępowanie. Z racji tego, że Biebs szedł z przodu, skoczyłam mu na barana. Z początku zaczął się lekko chwiać ale utrzymał równowagę. Czując, że chłopak jest odrobinę zmęczony zeskoczyłam z niego.
Przez resztę drogi powrotnej śmialiśmy się i dokazywaliśmy.

  Odbiegłam od Justina kilka metrów gdyż ten chciał mnie łaskotać, był wieczór i ogarniał nas półmrok, gdy nagle przed oczami pojawił się obraz tej wróżki - z jej wyrazu twarzy mogłam wyczytać żal i smutek.Po chwili obraz zniknął. zamurowało mnie. W pobliżu nie mogłam nikogo dostrzec tylko Justina biegnącego w moją stronę kilka metrów dalej. Nagle BUM. Usłyszałam pisk opon. Poczułam cholerny ból roznoszący się po całym ciele. Usłyszałam trzask łamanych kości i końcówką mojej przytomności zauważyłam Justina krzyczącego moje imię. Płakał. Zrobiło mi się smutno było mi go żal, po policzku spłynęła mi pojedyncza łza, Nie chciałam żeby cierpiał. Więcej nie pamiętam. Zasnęłam.

_____________________________________________
A więc oto nowy rozdział. Mam nadzieję, że sie spodoba. ]
Jak nadomiar złego brakuje mi weny. 
Mam nadzieję zę pojawi się wiecej komentarzy, 
bo naprawdę mi na nich zależy, to one mnie motywują,
 a napisanie kilka słow nie zajmuje dużo czasu prawda ?
Tak czy inaczej kocham was i dziękuję! <33
#jbmuchlove

niedziela, 15 maja 2011

Informacja. ;D

HEJ <33 po pierwsze dziękuję za wszystkie wejścia ;]
brakuje mi jednego: komentarzy ;c
ze 171 odwiedzin komentarzy: 1 .
nie mam pojęcia czy to opowiadanie ciągnac dalej. bo sama nie wiem czy mam dla kogo ;c :)
nie wiem...po prostu pionformujcie mnie czy pisac czy nie ...
Dziękuję ;*
#jbmuchlove

sobota, 14 maja 2011

Rozdział 2. "Przepraszam."

- Chyba śnisz. - prychnęłam
- Dlaczego?
- Bo po pierwsze: Nie jestem Twoją fanką. A po drugie: nie znam Cie.
- Wiesz... możemy się poznać i zostać przyjaciółmi ?
- Hmm...
- Uratowałaś mi życie, gdyby nie Ty już dawno zakrwawiłbym się na śmierć! - oboje wybuchnęliśmy śmiechem
- Wiec jak ? - zapytał Bieber na co ja odpowiedziałam mu uśmiechem.
 Skończyłam przemywać mu ranę i niestety nasze spojrzenia się spotkały. Jego oczy takie czekoladowe, wciągające jak otchłań. Piękne oczy. Wpatrywaliśmy się w siebie dobre kilka sekund.
- Ym. Powinniśmy już iść. - spuściłam wzrok lekko zawstydzona.
- Nie zaczekaj. - zaczął się zbliżać , nasze usta dzieliło zaledwie kilka centymetrów, czułam jego oddech na swoich ustach.
- Odbiło Ci ?! Czy Ty myślisz, że możesz mieć wszystko czego tylko zapragniesz ?! Mylisz się! Jesteś dupkiem!
- Rose ! Ja przepraszam! Nie mam pojęcia co mnie napadło!
- Spadaj! - powiedziałam i pobiegłam w stronę szatni próbując powstrzymać płacz. Niestety stało się. Płakałam. Nie dlatego, że to zrobił ( chociaż po części też ) ale dlatego, że pragnęłam go pocałować. Jak mogę tego chcieć mimo tego, ze w ogóle go nie znam i jest dupkiem !
Na moje szczęście w szatni nikogo już nie było po za Rebeccą.
- Rose! co ci się stało ? - zapytała.
- Nic. Tak po prostu sobie płaczę. Nic mi nie jest. - próbowałam ją przekonać
- Okej. Jeżeli nie chcesz mi powiedzieć to nie mów.  Przecież nie jestem z Tobą na tyle blisko żebyś mi sie zwierzała .
- Rebecca! to nie tak ! Ja po prostu nie chcę teraz o tym rozmawiać. Proszę.
- Okej. powiesz mi jak będziesz miała na to ochotę.
- Dziękuję- wtuliłam się w nią.

Wróciłam do domu totalnie zmęczona. Tak jak mama mówiła w domu jej nie zastałam. Sięgnęłam do lodówki po sok pomarańczowy i przelałam go do szklanki. Nie miałam ochoty nawet nic jeść. Poszłam do pokoju, wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w to: [klik] i zrobiłam delikatny makijaż.(miałam oczy lekko spuchnięte). Położyłam się na łóżko i włączyłam laptopa. Przejrzałam pocztę i z ciekawości kilka stron plotkarskich. Zaciekawiłam mnie jedna dziwna notka, która wywołała mój śmiech a mianowicie plotka pod tytułem " Lady Gaga to facet!" Czego już oni nie wymyślą. Pomyślałam. Wyłączyłam laptopa i rozejrzałam się po pokoju szukając czegoś co by zagospodarowało mój czas wolny. Z  moich rozmyślań wyrwał mnie  telefon wibrujący na biurku.
- Halo ?
- Cześć Rose!
- O Cześć ! - dzwoniła Rebecca.
- W porządku?
- Teraz już tak . -
- Słuchaj, może mały wypad na miasto? Nam obu poprawi się humor.
- Spadłaś mi z nieba.- ucieszyłam się bo w końcu w domu nie było niczego do roboty.
- To znaczy tak ?
- Jasne.
- Okej będę u ciebie z 10 minut .
- Okej. Pa.
- Paa.

Ogarnęłam jeszcze pokój. (bałagan nie był duży), zeszłam na dół  i zostawiłam mamie kartkę z informacją, że jestem na mieście i żeby się nie martwiła. Chwilę później Rebecca stała już u progu drzwi.
- To jak idziemy ?
- Noo. To jakie plany ? - uśmiechnęłam się.
- Nie wiem, może lody ? - powiedziała ze smutkiem na twarzy.
- Rebecca wszystko w porządku ?
- Taak. - wbiła wzrok w jakieś drzewo w oddali.- To znaczy tak. Rodzice się pokłócili - do jej oczy napłynęła pojedyncza łza.
- Nie martw się. Wszytko będzie w porządku. - przytuliłam ją i przetarłam łzy z jej policzka.- Teraz obie powinniśmy dobrze się bawić nie ? - Obie uśmiechnęłyśmy się do siebie i ruszyłyśmy do najbliższej kawiarni. Było ciepło, wręcz goorąco. , więc lody postanowiłyśmy zjeść na zewnątrz. Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym.
- On jest stary i ohydny !
- Niee ! A co powiesz na Roberta Pattinsona ?
- Jest niezły. Szkoda tylko, że brakuje mu piątej klepki ( przepraszam fanów. ale to tylko tak do zdania; D) - powiedziała Rebecca na co wybuchnęłyśmy śmiechem . Nagle usłyszałam czyjeś pogwizdywanie , obok nas przechodziła grupka chłopaków, których kojarzyłam . Jednym z chłopaków znajdujących się w grupce był niejaki sam Bieber. Debil. Podeszli do nas.
- Hej dziewczyny - odezwał się jeden z nich. Podparł się na krześle i podał nam rękę nam obu - jestem Rayan a to jest Chaz, Justin i Christian. Chłopak pomachali nam  a Justin spojrzał na mnie jakby odebrano mu coś co kocha najbardziej w życiu.
- Jestem Rebecca - spojrzała na niego ze słodkim uśmiechem i lekko się zarumieniła.
- Jesteś piękna - skomplementował ją na co ona jeszcze bardziej się zarumieniła.
- Dziekuję .
- A Ty jak masz na imię ? - skierował to pytanie do mnie.
- Rose. Miło mi.
- Równie piękna jak koleżanka. - muszę przyznać że chłopak zna się na rzeczy. Spojrzałam na Justina . Jego wyraz twarzy nie pokazywał nic dobrego. Wyglądał jak dziecko, które nie dostało zabawki.

Chłopak dołączyli do nas i wszyscy razem świetnie się bawiliśmy. Po za Justinem chyba. On to tylko co jakiś czas zerkał w moją stronę i wyglądał naprawdę smutno. Przykro mi, ale próbował zrobić coś czego nie powinien był.
Chaz i Rayan zrobili Christianowi make-up w stylu "św. mikołaja" przy pomocy lodów. oj biedny.
Straciliśmy poczucie czasu, gdy okazało się, że wokół jest już ciemno. Pożegnaliśmy się , Ja i Rebecca udałyśmy się w przeciwną stronę, którą wracali chłopcy. Następnie pożegnałam się z Rebecą. i ruszyłam w stronę domu. Trochę się bałam bo było ciemno. Usłyszałam czyjeś kroki i poczułam, że coś łapie mnie za rękę. Przestraszyłam się. Moim oczom ukazał się Justin.
- No nie. Czego Ty chcesz ?
- Rose, ja bardzo Cie przepraszam za tamtą sytuację. Żałuję, że próbowałem to zrobić. Wybacz mi. Nie wiem co we mnie wstąpiło, zależy mi na naszej przyjaźni. Naprawdę.Przepraszam. - spojrzał na mnie z błagalnym wzrokiem. Powoli zaczęłam mu wierzyć.
- Dobrze. Wybaczam Ci. Nie możemy przecież zniszczyć naszej przyjaźni.  - uśmiechnęłam się.
- Dziękuję. - Do domu odprowadził mnie Justin. Upierał się, ze jest ciemno i niebezpiecznie.
- No to paaa. -
- Do jutra - powiedział.szybkim krokiem ruszyłam w stronę drzwi. odwróciłam się a on tam jeszcze stał. Pomachał mi.

piątek, 13 maja 2011

Rozdział 1. "W takim razie, Ty jesteś jedną z tych, które marzą o mnie... ?

- Rose! Wstawaj! - usłyszałam, gdy nagle ktoś przerwał mój sen. Dobrze wiedziałam kto mi go przerwał.
- Mamo. Za chwilę! - mamrocząc odwróciłam się na drugą stronę, czyli olewając moją pierworodną i nasunęłam kołdrę na siebie.
- Zachowujesz się niewłaściwie młoda damo! Dziś jest Twój pierwszy dzień w nowej szkole chyba nie chcesz się spóźnić ?- milczałam - Za 10 minut widzę Cię gotową!

Wygramoliłam się z łóżka, wykonałam codzienną toaletę, zrobiłam delikatny makijaż i ubrałam to: [klik]
Zeszłam na dół do kuchni, gdzie mama wygrzebywała coś z lodówki.. Wzięłam się za jedzenie jajecznicy przygotowaną przez mamuśkę. Zjadłam wszystko ( nie żebym była jakimś żarłokiem).
- Pa mamo!
- Pa kotku! Pamiętaj, że po szkole mnie nie będzie w domu bo mam rozmowę kwalifikacyjną.
- Tak mamo.Pamiętam.

Pożegnałam się i z niechęcią ruszyłam do szkoły, która nie znajdowała się daleko bo tylko kilka przecznic dalej.
W szkole nie było zbyt wielu uczniów co oznaczało że przyszłam dość wcześnie. Pierwszy mam angielski, więc usiadłam na korytarzu, wyciągnęłam swojego iPoda ze słuchawkami i wsłuchałam się w jedną z piosenek znajdujących się na fonie gdy nagle ktoś mnie szturchnął. Spojrzałam na nią.
- Hej!
- Cześć!
- Masz zamiar wejść do klasy czy wolisz przedwcześnie powitać dyrektora jeżeli tego nie zrobisz ? - zaśmiała się. Była ładna. Miała oczy i włosy tak samo ciemne jak ja, niewiele wyższa ode mnie. ( ja mierzę 1.67 cm.)
- Jestem Rebecca.
- Rose. - podałyśmy sobie dłonie i weszłyśmy do klasy.
- Dzień dobry - zwróciłyśmy się równocześnie do nauczycielki.
- Dzień dobry. Dzieci poznajcie nową uczennicę naszej szkoły Rose Black. - kilka osób skierowało uśmiechy w moją stronę, inni zaś patrzyli na mnie jakbym była jakimś UFO.  Rozglądając się za wolnym miejscem zatrzymałam wzrok na chłopaku, który uważnie mi się przyglądał i posła uśmiech. Nie odwzajemniłam go a on się chyba speszył i odwrócił wzrok. Dobrze wiedziałam kim jest ten chłopka i nie podniecało mnie to, że w ogóle zwrócił na mnie uwagę.
Kilka następnych godzin w szkole spędziłam z Rebecca. Polubiłyśmy się. Ona naprawdę jest bardzo fajna.
Ostatnią lekcją jaką miałam był wf.  Najbardziej  znienawidzony przeze mnie  przedmiot. Nie dlatego że bałam się o makijaż czy coś, po prostu wysiłek fizyczny to nie moja działka. Na lekcji mieliśmy grać w hokeja.  
- O nie! Jeszcze tego brakowało! - powiedziałam naburmuszona.
- No weź przestań! to nie takie trudne, poradzisz sobie! - pocieszała mnie koleżanka.
- No okej spróbuję. - zamachnęłam się kijem i trafiłam jakiegoś chłopaka krążkiem w czoło. W pierwszej chwili nie wiedziałam kim jest ten nie szczęściarz. Gdy okazało sie kto to. ucieszyłam się.
- Ałłłł!
- przepraszam, to było niechcący. - podbiegłam do niego próbując ukryć uśmieszek na twarzy.
- nie szkodzi nie masz za co przepraszać - powiedział
- Rose! zaprowadź swojego kolegą do pielęgniarki - powiedziała nauczycielka - jeżeli jej nie będzie to przemyjcie ranę w toalecie
- Dobrze. - oboje udaliśmy się do gabinetu pielęgniarki. Kurde. Nie było jej akurat teraz!
- Dobra. Idź do toalety a ja tu poczekam - oznajmiłam po czym oparłam się o scianę.
- Rose, ale pani chciała żebyś mi pomogła. Chodź ze mną- posłał mi uśmieszek, który w ogóle na mnie nie działał, ale tak czy inaczej, posłuchałam się go.
Mokrą szmatką zaczęłam przemywać ranę chłopaka.
- Jestem Jus..
- Justin. Tak wiem. Jesteś gwiazdą popu, latają za Tobą tłumy nastolatek i prawie każda dziewczyna w tej szkole marzy o tym byś był jej chłopakiem.
- Przesadzasz.
- Owszem nie.- droczyłam się z nim
- Ym. W takim razie czy Ty jesteś jedną z tych, które marzą o mnie ?...

środa, 11 maja 2011

Prolog .

 

Rose Black. W połowie Polka. Szczęśliwa nastolatka, której życie wywróci się do góry nogami. Jej przyjaciółką jest Rebecca, na którą zawsze i wszędzie może liczyć.

Rebecca Hathaway. Najlepsza przyjaciółka Rose. Podkochuje się w Rayanie [który nie ma o tym totalnego           pojęcia] ponieważ Rebecca boi sie przyznać, problemem jest -  odrzucenie. Jednak to się zmieni . Czy na dobre ?
                    Lauren Cyrus. Totalny plastik i wróg Rose numer 1. Za wszelką cene chce zdobyć Justina.
Caitlin Beadles. Przyjaźni się z Justinem od dzieciństwa. Była jego dziewczyną, ale to już przeszłość. Ale czy dla niej ? Wciąż coś do niego czuje i zacznie żywić zazdrość wobec Rose.
Justin Bieber. Wielka gwiazda i bożyszcze nastolatek. Żywi niesamowite uczucie do Rose. Stara się zdobyć jej serce, ale ona jest obojętna wobec niego. Lubi sport i spotkania ze zajomymi .
Chaz Somers. Przyjaciel Biebsa. Lubi gry komputerowe. Buja się w Lauren, która wogóle nie zwraca na niego uwagi.
Rayan Butler. Fan jazdy na deskorolce. Nieświadomie podkochuje się w Rebecce. Co z tego wyjdzie? się okaże.
Christian Beadles. Przyjaciel Justina i brat Caitlin. Nie za bardzo lubi Rose.



Bohaterzy drugoplanowi:
* Pattie, mama Justina
* Ryszard i Lily, rodzice Rose
* Scooter Braun, menadżer Biebsa
* Cooki, ukochany pies Rose.

Reszty, która się pojawi nie będe przedstawiać, bo są mało ważni. Pozostawię to waszej wyobraźni .

________________________________
Mam nadzięję, że zapowiada się dobrze waszym zdanie, :D
Zależ mi na waszych komentarzach które mnie motywują :)
Dziękuję ! <3