Łączna liczba wyświetleń

środa, 18 maja 2011

Rozdział 3 " Wróżba."

W domu czekała już na mnie mama. Zazwyczaj o tej porze była u siebie w pokoju i zajmowała się swoimi sprawami. Zapewne chciała opowiedzieć mi jak jej poszło na rozmowie o pracę. Pomyślałam, ale myliłam się. Mamuśka miała zamiar porozmawiać ze mną na całkiem inny temat..                
- Rose, możesz mi powiedzeć kim był ten chłopak, który stał przed domem ?- mówiła z założonymi rękami na piersi i z uśmieszkiem na twarzy. Boże za jakie grzechy. Zlitowałam się nad sobą w myśli.
- przyjaciel - oznajmiłam obojętnie po czym wzięłam się za zdejmowanie butów.
- Mnie to wygląda na coś poważniejszego - sięgnęła do szafki wyciągając dwie szklanki i nalała do nich soku po czym podała mi jedną z nich. Usiadłyśmy obie przy stole.
- Mamo... to tylko przyjaciel, nikt więcej.
- Widać bliski przyjaciel skoro odprowadził Cię pod sam dom.
- Było ciemno i niebezpiecznie, nie chciał żeby mi się coś stało.
- Mhm.- wstała, włożyła naczynia do zmywarki i spowrotem usiadła na miejscu.
- Okej. Koniec tematu. Jak tam rozmowa kwalifikacyjna ?
- Wspaniale ! Dostałam pracę w nieruchomościach.
- to rzeczywiście wspaniale - cieszyłam się jej szczęściem, była szczęśliwa i tylko to się liczyło.
- Córciu, niestety to oznacza, że często mnie nie będzie w domu co prowadzi do tego, że nie będę miała zbyt wiele czasu żeby Ci go poświęcać. Kochanie bardzo zależy mi na tej pracy, ale jeszcze bardziej zależy mi na tobie, dlatego jeżeli nie pasuje Ci taki stan rzeczy to zrezygnuję z tej pracy dla Ciebie.
- Mamo, jestem dużą dziewczynką i nie chcę żebyś rezygnowała z tej pracy. Naprawdę.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.

Następnych kilka tygodni minęło tak jak każdy poprzedni dzień, to znaczy: szkoła, dom, znajomi i tak w kółko. Justin, Ja, Rebecca i reszta jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, bardzo się ze sobą zżyliśmy. Od pewnego czasu ja i Justin podejrzewamy, że Rebecca i Rayan są razem, ale jak narazie nam tego nie zdradzili, więc może to ukrywają? Może się jednak mylimy? Możliwe. Każdą wolną chwile spędzamy razem ( nie wliczając czasu w szkole ), zdarza się tak, że Justina często z nami nie ma. On ma sporo wywiadów, koncertów i spotkań z fanami, ale zawsze stara się nam to wynagrodzić. W tej chwili siedzę w domu i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Rebecca jest chora.Mama była w pracy. Rayan wyjechał z rodzicami na jeden dzień. Chaz i Christian nie mam pojęcia gdzie się podziali a Justin ma jakiś wywiad na obżeżach miasta ( wszyscy mieszkamy w Atlancie ) więc mi pozostało siedzenie tu i nierobienie niczego - co mi nie odpowiadało bo nie lubię siedzieć bezczynnie. Nawet nie wiem kiedy przysnęłam. Poczułam wodnistą ciecz na swoim policzku, otworzyłam oczy i ujżałam mojego kochanego futrzaka Cookie. [czyt. Kuki]
- Co mała, może spacerek po parku ?
 Na to Cookie zaczęła skakać, szczekać, obracać się i jeszcze jakieś tam wygibajtusy.

Pogoda była niesamowita. Lubiłam takie dni. Usiadłam na ławce, odpięłam smycz Cookie a ta jak oparzona skoczyła w pogoń za latającym ptakiem. Przyglądałam się jej. Bawiła się tak beztrosko a zarazem śmiesznie. Zazdrościłam jej, mogła się wyganiać i nikt nie zwracał uwagi na jej dziwaczne zachowanie. Z moich rozmyślań obudził mnie dźwięk dzwonka w telefonie, spojrzałam na wyświetlacz, dzwonił Justin. Szybko odebrałam.
- Cześć Rose.
- Hej.
- Słuchaj, właśnie skończyłem wywiad, może mały wypad yy wszyscy razem ?
- Nie mam mowy.
- Dlaczego ? - zapytał jakby ze smutkiem w głosie.
- Mam na myśli, że nie wszyscy razem. Rebecca jest chora, Rayan z rodzicami a reszta nie  wiem gdzie się podziała.
- W takim razie, wybierzemy się gdzieś we we dwoje? - zająkał się,
- Pasuje. Przyjdź do parku, jestem z Cookie, potem obmyślimy resztę planu. Okej ?
- Jasne to do zobaczenia.
- Pa.

Minęło jakieś 20 minut po czym zjawił się Biebs. Gdy tylko pojawił się na horyzoncie Cookie wkroczyła w akcję. Lubiła Justina i na odwrót. Ten podniósł ją i przytulił mocno głaszcząc przy tym ją za uszkiem.- Witaj mała - jej odpowiedzią było polizanie Biebsa w policzek. Oo jak to słodko wyglądało. Bieber jest taki czuły i to w nim lubiłam a nawet więcej. Był kimś ważnym dla mnie jak reszta moich przyjaciół, ale do niego czułam chyba coś więcej ale sama nie wiedziałam co. Może to miłość? Może co innego ? nie mam pojęcia, już sama się gubię.
 Justin usiadł obok mnie i posłał mi jeden z tych jego firmowych uśmiechów. :)
- Masz refleks zawodowca. - powiedziałam
- Przecież wiesz , że nie mogłem pozwolić abyś sama tu długo siedziała - miło.
- To gdzie się wybierzemy ?
- może Lunapark? Jest niedaleko stąd.
- no to kierunek Lunapark.
    Zawołałam Cookie chcąc zapiąć jej smycz. Ale spryciara z niej. Nie mi dała się zapiąć, ale Justinowi.                                 Ten z chęcią ją prowadził. Jak się okazało droga nie była długa a w Lunaparku było niesamowicie, ostatni raz byłam na czymś taki gdy miałam z 8 lat.
Wraz z Justinem byliśmy na prawie wszystkich atrakcjach jakie się tu znajdywały.
Od kolejek górskich, domy strachów aż po stoiska z różnymi konkursami. Justin wygrał nawet dla mnie wielkiego brązowego misia.
- Dla niesamowitej dziewczyny.
- Dziękuję to miłe - przytuliłam go ( oczywiście był to przyjacielski uścisk^^)
- To co nam zostało?
- Hmm. mamy do wyboru gościa z tanimi sztuczkami lub wróżka przepowiadająca przyszłość.
- Stawiam na wróżkę a Ty ?
- Zdecydowanie. - i tak ruszyliśmy do niewielkiego namiotu. W środku wszystko było czerwone : ściany, podłogi, meble. Usiedliśmy przy stole i czekaliśmy na wróżkę. Po chwili weszła kobieta w podeszłym wieku chyba cyganka.
- Witajcie drogie dzieci- uśmiechnęła się w naszą stronę.
- Dzień dobry. Chcielibyśmy aby nam pani powróżyła z dłoni- kobieta kiwnęła głową i dotknęła mojej dłoni.

- Za to ty młodzieńcze będziesz szczęśliwy w samotności, choć nie jestem tego taka pewna bo ciężko mi to wyczytać. Czuję, że kryjesz wielką tajemnicę. - Chłopak spoglądał na kobietę przestraszony, wyglądał jakby miał się rozpłakać na maksa. Czego się bał? Przepowiedni tej kobiety? Czy on jej wierzył?
 Po tzw. rytuale wyszliśmy z namiotu. Szliśmy w ciszy, więc  postanowiłam ją przerwać.
- Czy Ty wierzysz tej kobiecie?
- Sam nie wiem w co mam wierzyć. Możliwe że mówi prawdę. - podrapał się po karku lekko speszony.
- Dlaczego tak dziwnie się zachowywałeś, gdy mówiła o twojej przyszłości?
- milczał - nie wiem.- przyspieszył kroku. okej skończmy te grobowe skrępowanie. Z racji tego, że Biebs szedł z przodu, skoczyłam mu na barana. Z początku zaczął się lekko chwiać ale utrzymał równowagę. Czując, że chłopak jest odrobinę zmęczony zeskoczyłam z niego.
Przez resztę drogi powrotnej śmialiśmy się i dokazywaliśmy.

  Odbiegłam od Justina kilka metrów gdyż ten chciał mnie łaskotać, był wieczór i ogarniał nas półmrok, gdy nagle przed oczami pojawił się obraz tej wróżki - z jej wyrazu twarzy mogłam wyczytać żal i smutek.Po chwili obraz zniknął. zamurowało mnie. W pobliżu nie mogłam nikogo dostrzec tylko Justina biegnącego w moją stronę kilka metrów dalej. Nagle BUM. Usłyszałam pisk opon. Poczułam cholerny ból roznoszący się po całym ciele. Usłyszałam trzask łamanych kości i końcówką mojej przytomności zauważyłam Justina krzyczącego moje imię. Płakał. Zrobiło mi się smutno było mi go żal, po policzku spłynęła mi pojedyncza łza, Nie chciałam żeby cierpiał. Więcej nie pamiętam. Zasnęłam.

_____________________________________________
A więc oto nowy rozdział. Mam nadzieję, że sie spodoba. ]
Jak nadomiar złego brakuje mi weny. 
Mam nadzieję zę pojawi się wiecej komentarzy, 
bo naprawdę mi na nich zależy, to one mnie motywują,
 a napisanie kilka słow nie zajmuje dużo czasu prawda ?
Tak czy inaczej kocham was i dziękuję! <33
#jbmuchlove

3 komentarze:

  1. No. Super! Trochę tragicznie się skończyło ; P
    Mam nadzieję, ze dodasz kolejny rozdział, bo ja czekam!; )
    Pozdrawiam; *

    OdpowiedzUsuń
  2. bomba!
    czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  3. musisz pisać dalej! Chce się dowiedzieć co się jej stało!!! :*

    OdpowiedzUsuń