Łączna liczba wyświetleń

sobota, 14 maja 2011

Rozdział 2. "Przepraszam."

- Chyba śnisz. - prychnęłam
- Dlaczego?
- Bo po pierwsze: Nie jestem Twoją fanką. A po drugie: nie znam Cie.
- Wiesz... możemy się poznać i zostać przyjaciółmi ?
- Hmm...
- Uratowałaś mi życie, gdyby nie Ty już dawno zakrwawiłbym się na śmierć! - oboje wybuchnęliśmy śmiechem
- Wiec jak ? - zapytał Bieber na co ja odpowiedziałam mu uśmiechem.
 Skończyłam przemywać mu ranę i niestety nasze spojrzenia się spotkały. Jego oczy takie czekoladowe, wciągające jak otchłań. Piękne oczy. Wpatrywaliśmy się w siebie dobre kilka sekund.
- Ym. Powinniśmy już iść. - spuściłam wzrok lekko zawstydzona.
- Nie zaczekaj. - zaczął się zbliżać , nasze usta dzieliło zaledwie kilka centymetrów, czułam jego oddech na swoich ustach.
- Odbiło Ci ?! Czy Ty myślisz, że możesz mieć wszystko czego tylko zapragniesz ?! Mylisz się! Jesteś dupkiem!
- Rose ! Ja przepraszam! Nie mam pojęcia co mnie napadło!
- Spadaj! - powiedziałam i pobiegłam w stronę szatni próbując powstrzymać płacz. Niestety stało się. Płakałam. Nie dlatego, że to zrobił ( chociaż po części też ) ale dlatego, że pragnęłam go pocałować. Jak mogę tego chcieć mimo tego, ze w ogóle go nie znam i jest dupkiem !
Na moje szczęście w szatni nikogo już nie było po za Rebeccą.
- Rose! co ci się stało ? - zapytała.
- Nic. Tak po prostu sobie płaczę. Nic mi nie jest. - próbowałam ją przekonać
- Okej. Jeżeli nie chcesz mi powiedzieć to nie mów.  Przecież nie jestem z Tobą na tyle blisko żebyś mi sie zwierzała .
- Rebecca! to nie tak ! Ja po prostu nie chcę teraz o tym rozmawiać. Proszę.
- Okej. powiesz mi jak będziesz miała na to ochotę.
- Dziękuję- wtuliłam się w nią.

Wróciłam do domu totalnie zmęczona. Tak jak mama mówiła w domu jej nie zastałam. Sięgnęłam do lodówki po sok pomarańczowy i przelałam go do szklanki. Nie miałam ochoty nawet nic jeść. Poszłam do pokoju, wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w to: [klik] i zrobiłam delikatny makijaż.(miałam oczy lekko spuchnięte). Położyłam się na łóżko i włączyłam laptopa. Przejrzałam pocztę i z ciekawości kilka stron plotkarskich. Zaciekawiłam mnie jedna dziwna notka, która wywołała mój śmiech a mianowicie plotka pod tytułem " Lady Gaga to facet!" Czego już oni nie wymyślą. Pomyślałam. Wyłączyłam laptopa i rozejrzałam się po pokoju szukając czegoś co by zagospodarowało mój czas wolny. Z  moich rozmyślań wyrwał mnie  telefon wibrujący na biurku.
- Halo ?
- Cześć Rose!
- O Cześć ! - dzwoniła Rebecca.
- W porządku?
- Teraz już tak . -
- Słuchaj, może mały wypad na miasto? Nam obu poprawi się humor.
- Spadłaś mi z nieba.- ucieszyłam się bo w końcu w domu nie było niczego do roboty.
- To znaczy tak ?
- Jasne.
- Okej będę u ciebie z 10 minut .
- Okej. Pa.
- Paa.

Ogarnęłam jeszcze pokój. (bałagan nie był duży), zeszłam na dół  i zostawiłam mamie kartkę z informacją, że jestem na mieście i żeby się nie martwiła. Chwilę później Rebecca stała już u progu drzwi.
- To jak idziemy ?
- Noo. To jakie plany ? - uśmiechnęłam się.
- Nie wiem, może lody ? - powiedziała ze smutkiem na twarzy.
- Rebecca wszystko w porządku ?
- Taak. - wbiła wzrok w jakieś drzewo w oddali.- To znaczy tak. Rodzice się pokłócili - do jej oczy napłynęła pojedyncza łza.
- Nie martw się. Wszytko będzie w porządku. - przytuliłam ją i przetarłam łzy z jej policzka.- Teraz obie powinniśmy dobrze się bawić nie ? - Obie uśmiechnęłyśmy się do siebie i ruszyłyśmy do najbliższej kawiarni. Było ciepło, wręcz goorąco. , więc lody postanowiłyśmy zjeść na zewnątrz. Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym.
- On jest stary i ohydny !
- Niee ! A co powiesz na Roberta Pattinsona ?
- Jest niezły. Szkoda tylko, że brakuje mu piątej klepki ( przepraszam fanów. ale to tylko tak do zdania; D) - powiedziała Rebecca na co wybuchnęłyśmy śmiechem . Nagle usłyszałam czyjeś pogwizdywanie , obok nas przechodziła grupka chłopaków, których kojarzyłam . Jednym z chłopaków znajdujących się w grupce był niejaki sam Bieber. Debil. Podeszli do nas.
- Hej dziewczyny - odezwał się jeden z nich. Podparł się na krześle i podał nam rękę nam obu - jestem Rayan a to jest Chaz, Justin i Christian. Chłopak pomachali nam  a Justin spojrzał na mnie jakby odebrano mu coś co kocha najbardziej w życiu.
- Jestem Rebecca - spojrzała na niego ze słodkim uśmiechem i lekko się zarumieniła.
- Jesteś piękna - skomplementował ją na co ona jeszcze bardziej się zarumieniła.
- Dziekuję .
- A Ty jak masz na imię ? - skierował to pytanie do mnie.
- Rose. Miło mi.
- Równie piękna jak koleżanka. - muszę przyznać że chłopak zna się na rzeczy. Spojrzałam na Justina . Jego wyraz twarzy nie pokazywał nic dobrego. Wyglądał jak dziecko, które nie dostało zabawki.

Chłopak dołączyli do nas i wszyscy razem świetnie się bawiliśmy. Po za Justinem chyba. On to tylko co jakiś czas zerkał w moją stronę i wyglądał naprawdę smutno. Przykro mi, ale próbował zrobić coś czego nie powinien był.
Chaz i Rayan zrobili Christianowi make-up w stylu "św. mikołaja" przy pomocy lodów. oj biedny.
Straciliśmy poczucie czasu, gdy okazało się, że wokół jest już ciemno. Pożegnaliśmy się , Ja i Rebecca udałyśmy się w przeciwną stronę, którą wracali chłopcy. Następnie pożegnałam się z Rebecą. i ruszyłam w stronę domu. Trochę się bałam bo było ciemno. Usłyszałam czyjeś kroki i poczułam, że coś łapie mnie za rękę. Przestraszyłam się. Moim oczom ukazał się Justin.
- No nie. Czego Ty chcesz ?
- Rose, ja bardzo Cie przepraszam za tamtą sytuację. Żałuję, że próbowałem to zrobić. Wybacz mi. Nie wiem co we mnie wstąpiło, zależy mi na naszej przyjaźni. Naprawdę.Przepraszam. - spojrzał na mnie z błagalnym wzrokiem. Powoli zaczęłam mu wierzyć.
- Dobrze. Wybaczam Ci. Nie możemy przecież zniszczyć naszej przyjaźni.  - uśmiechnęłam się.
- Dziękuję. - Do domu odprowadził mnie Justin. Upierał się, ze jest ciemno i niebezpiecznie.
- No to paaa. -
- Do jutra - powiedział.szybkim krokiem ruszyłam w stronę drzwi. odwróciłam się a on tam jeszcze stał. Pomachał mi.

2 komentarze:

  1. No fajny bloog.
    zapraszam do mnie. Pliiss o komy + dodaj mnie do obserwowanych
    http://kaasia-craazy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. No... Muszę przyznać, ze nie przepadam za Justinem, ale opowiadanie mi się podoba; ) Fajnie pisane; )
    P.S. zajrzyj do mnie: www.przezycia-maji-pamietnik.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń